poniedziałek, 28 listopada 2016

Poznanie

Kolejny nudny poranek. Rozciągam się na łóżku. Znów sama, bez nikogo obok, a miało być jak w bajce, tak cudownie i słodko. Wyszło jak zawsze wielkie pstro. Poznałam go w szkole, szalenie pokochałam. Poczułam pierwszy raz zapach mężczyzny, jego smak i dotyk, a także to czym jest seks. Jak bardzo potrafi być namiętny ale również zwodzący, pełen upokorzenia i smutku oraz braku chęci do dalszej zabawy. Nie sądziłam, że jeden mężczyzna może sprawić, iż tak bardo się stoczę psychicznie. Od tego czasu minęły 2 lata a ja nadal nie mogę się pozbierać. Są lepsze i gorsze dni. W gorsze nie umiem ukrywać smutku i łez, czuje się samotna i niechciana, dokładnie tak jak dziś. Więc wróćmy do poranka. Zwlekam się z łózka i idę w stronę kuchni o ile jakimkolwiek chodem można to nazwać. Mam wrażenie, że bardziej człapię niż idę. Rozglądam się sennie, wstawiam czajnik i wsypuję łyżkę kawy do kubka, rozpuszczalnej nie lubię fusiaków. Siadam na stołku i lekko przysypiam. Z letargu wyrywa mnie gwizdek. Zalewam magiczny napój i dosypuję dwie łyżki cukru. Zaglądam do lodówki i stwierdzam, że nie mam mleka. Cholera jak pić poranną kawę bez mleka. No nic dosypuję jeszcze łyżeczkę cukru, może jak będzie słodsza to jakoś przeboleję brak mleka. Upijam pierwszy łyk, lekko się krzywię ale stwierdzam, że nie jest tak źle. Ciepło i zapach kawy powoli mnie budzą. Do kuchni wchodzi moja współlokatorka. Jak zawsze w rozczochranych włosach, w niebieskiej piżamie z misiem. Czasem zastanawiam się czy nie powiedzieć jej, że już wyrosła z takiego ubioru, ale jest tak rozkosznie słodka, że odpuszczam.
-Cześć - rzucam na przywitanie półprzytomnej dziewczynie. - Eeeee? - mówi do mnie zaspana, spoglądając spod rudych loków - A, cześć.
-Chyba długo wczoraj balowałaś skoro dzisiaj wyglądasz jakby coś cię rozjechało.
-Co? ... A tak troszkę, jakoś wyszło - niesamowicie plącze jej się język, ewidentnie jeszcze nieotrzeźwiała - Ja, chyba ... łóżko, tak dobry pomysł - zabełkotała nie do końca zrozumiale pod nosem i skierowała się do pokoju.
-Znów sama - mruknęłam do siebie. Dopiłam na szybko kawę i wróciłam do pokoju. Lubię mój pokój. Jest nie za duży, nie za mały, taki w sam raz. Fototapeta przedstawiająca kwitnącą wiśnię z Japonii, zobaczyłam kiedyś w sklepie internetowym i stwierdziłam "muszę to mieć", no i mam. O rany ile było z tym babrania, ale najważniejsze że jest i wygląda pięknie. Szafa z lustrem w którym stoję godzinami mówiąc raz za razem "w co się ubrać". Biurko z moim kochanym starym chrupkiem czyli komputerem który nie jedno już przeszedł ale działa i ma się bardzo dobrze. Regał z książkami, bo czymże byłby pokój bez książek, ich zapachu i wystroju, oraz moje łóżko. Cudne ogromniaste, moim zdaniem łoże z baldachimem, zaścielone błękitną pościelą. Teraz trochę rozgrzebaną, ale jak ma wyglądać łóżko zaraz po wstaniu z niego. Staję przed lustrem i jak co dzień rano patrzę w swoje odbicie. Jesteś grubą świnią, szepcze podświadomość. Mam ochotę płakać, ma racje cholera. Patrzę na tą sierotę w lustrze i zastanawiam się, czy jest ktoś kto mnie pokocha. 170 cm wzrostu, blond włosy sięgające łopatek, całkiem ładna twarz, zielone oczy, nos jak to nos normalny, nie zadarty, nie spiczasty, choć tak na czubku wygląda jak kuleczka. Usta mam ładne myślę sobie, "dawno nie całowane" szepcze cholera. Staram się ją zdusić w zarodku ale znów ma racje. Przyglądam się dalej i już nie jest mi wesoło. Mały biust, cieszę się że w ogóle coś tam mam. Zawsze marzył mi się rozmiar C-D ale nie, ja musiałam dostać B. Wzdycham ciężko, choć to nie jedyny mój problem. Fałdki na brzuchu, i spora pupa oraz nogi. Rany wyglądam jak foka co wyszła z wody albo jakiś waleń. Dobrze, że jak wychodzę z basenu to nikt nie woła po Greenpeace. Zaczynam płakać. "Brzydal, brzydal, paszczur, ochyda" znów i znów ta cholera dokazuje z mściwą radością. Osuwam się na podłogę, chciałabym zniknąć...

Gdy budzę się jest już koło 12. Z kuchni dobiega mnie śpiew współlokatorki, zapewne zaczęła gotować. To jej znak rozpoznawczy podczas tej czynności. Czołgam się do łóżka, tam znajdę ukojenie. Pościel otula mnie szepcząc cudowne słowa. Pościel nie pyta, ona rozumie ból, smutek, rozpacz. Kolejny dzień z cyklu balowałam poprzedniego wieczoru a potem umieram cicho przez cały dzień z rozpaczy. Koło 15 słyszę ciche pukanie do drzwi - Rias śpisz?- słyszę delikatne skrzypnięcie i jestem pewna, że Ana wsadziła głowę by sprawdzić co się dzieje. - I jak? - słyszę drugi głos, to pewnie Bastian albo Sebastian jak kto woli, chłopak mojej współlokatorki. Nie ruszam się, dalej udaję, że śpię."Idźcie sobie, no kysz, won!" krzyczy wręcz podświadomość gotowa na kolejną rundę zadawania ciosów mojej osobie - Chyba nadal śpi, najwyraźniej znów ją wzięło - słyszę i drzwi się zamykają. Dolatują do mnie jeszcze ciche szepty ale już nie rozumiem ich. Zapadam się w ciemność. Ogarnął mnie znów błogi sen.

Zrywa mnie łomotanie do drzwi, jest 20. Cholera znów cały dzień poszedł w łeb bo nie radzę sobie z myślami po większym piciu. - Co jest? - krzyczę. Do pokoju jak burza wpadają znajomi.
- Koniec leżakowania, pora imprezowania! - Mika i Lena ciągną mnie z łózka. Ich kolorowe włosy zasłaniają mi wszystko wokół. Wyglądają niczym malowane ptaki z dodatkiem brokatu. Ana patrzy z politowaniem po czym bierze sprawy w swoje ręce. - Dobra koniec, wynocha sio! Ja ją ogarnę a wy zajmijcie się szukaniem lokalu na dzisiaj - powiedziała mrugając do mnie porozumiewawczo. Ona wie, już nie pyta, rozumie i szanuje, że tak mam. Kiedy wszyscy wyszli patrzy mi w oczy a potem przytula, a ja ryczę jak dziecko. Pękłam i to bardzo. Było mi to potrzebne, żadnego gadania tylko zwykły tulas i łzy. - No ciii, choć pójdziemy, ale dzisiaj już nie pijesz - stara się mnie pocieszyć, choć wiem, że też stoi na straży. Kiwam grzecznie głową po czym puszczam ją i podchodzę do szafy i przeglądam jej zawartość. Wybieram czarne spodnie, złotą bluzkę z niedużym dekoltem, kolczyki srebrne koła, moje ulubione. Nie krępuję się przebierać gdy Ana patrzy, w końcu nie jedno razem piłyśmy i już nie raz podnosiłyśmy siebie nawzajem z różnych sytuacji, o przebieraniu nie wspomnę. Wbiegam do łazienki, szybki makijaż i jestem gotowa. Wychodzimy jak zawsze całą paczką, ja Ana, Bastian, Mika, Lena, Greg i Lukas. Trzy pary i ja samotniczka. Jednak dzisiaj miało być inaczej. Coś mi mówiło, że nie zapomnę na długo tego wieczoru. To jak się dostałam do klubu całkowicie nie pamiętam. Jedyne co sobie przypominam z tego wieczoru to jego brązowe oczy.

wtorek, 8 listopada 2016

Zmiana

Postanowiłam zmienić wygląd bloga a raczej jego wpisy. Skoro pamiętnik to pamiętnik ale troszkę inny, bardziej pikantny, erotyczny, bez owijania w bawełnę.

Będzie dosadnie, na ostro i bez zbędnych ceregieli. Zacznę nazywać wszystko po imieniu i cóż będzie to wyglądało niczym książka erotyczna ale niech będzie. W końcu na samym początku miałam taki zamiar ale coś mnie zastopowało. Sprawiło, że pisałam grzecznie. Bez ostrych słów.

Koniec z tym zaczniemy od początku do końca, tak jak chciałam. Tylko nie mówcie, że nie ostrzegałam.

sobota, 6 sierpnia 2016

Wakacje

Kto nie kocha wakacji? Słoneczko, opalanko, najlepiej jeszcze szum fal i piaseczek pod stopami. Każdy lubi ten czas, nawet jeśli jedziemy na bardzo krótką wycieczkę, czas spędzony z bliską osobą jest w stanie zrewanżować wszystko.

W tym roku z mym Panem wybraliśmy się nad morze. Pogoda niestety zbytnio nie dopisała ale potrafimy się bawić nawet bez słonecznej pogody. Gdy przybyliśmy do naszego miejsca tymczasowego pobytu, stwierdziliśmy, że to będzie totalnie udany urlop. Nie myliliśmy się. Plaża, piękny widok morza, och nic tylko się rozpłynąć. Goferki z których bita śmietana ściekała po rączkach. I tu zaczyna się moja rola.

Grę wstępną najlepiej zacząć nawet z rana bądź w ciągu dnia. Podgrzewamy temperaturę powoli, stopniowo. Po czymś takim mój Pan rzuca się na mnie wieczorem niczym wygłodniałe zwierzę. Największa zabawa jest wtedy gdy nie tylko jedna strona się stara o podwyższenie temperatury, wtedy pod koniec dnia w pokoju może być bardzo gorąco.

Zlizywanie ściekającej śmietany z palców Pana jest bardzo kuszącym i słodkim rozwiązaniem, zwłaszcza gdy delikatnie ssiemy opuszki z wzrokiem mówiącym "bierz mnie tu i teraz". Pan oczywiście dłużny nie pozostaje, mizianie, ot delikatne przypadkowe czasem dotknięcie tyłeczka, bądź zjechanie dłoni niby żeby dotknąć wisiorek który jest między piersiami, podgryzanie uszu. Wszystko to łączy się i sprawia, że nasze ciała powoli zaczynają wrzeć a w głowie kołacze jedna myśl "czy doczekam do wieczora"

Ja doczekałam i nie żałowałam...

wtorek, 12 lipca 2016

Rozłąka

Witajcie

W dzisiejszych czasach bardzo często nasze rodziny, związki są na dość dużą odległość. Jak to wytrzymać? Przecież to oznacza, że nie będziemy na co dzień się przytulać, całować. Jednak jest sporo możliwości kontaktu.

Podstawą jest na pewno spędzanie czasu razem mimo odległości. Mój Pan wyjeżdżając w delegacje zawsze ma przy sobie laptop, dzięki niemu siedzimy wieczorem razem na skype i rozmawiamy, nie zawsze grzecznie.

Komunikatory dają wiele możliwości, a najwięcej te dzięki którym możemy załączyć kamerki i widzieć siebie. Pamiętajcie, że nie tylko grzecznie rozmowy wchodzą w grę. Chcecie poszaleć? Droga wolna. Odpalamy kamerkę w seksownej bieliźnie i robimy pokaz specjalnie dla naszego Pana. Na pewno odwdzięczy się za to zaraz po powrocie.

Jednak pozostaje też kwestia naszych kobiecych myśli. Są dni gdy dajemy radę, są dni w których lejemy łzy fontanną. Zapewne tych mokrych dni a zwłaszcza wieczorów jest więcej. Ja tulę wtedy misia którego dostałam w prezencie od mojego Pana i daje popłynąć moim łzom. Każda z nas tęskni, pamiętajmy że nasz Pan również tęskni. Jeden Pan powie, przyzna się do tego a inny będzie udawał chojraka. Jednak każdy kochający Pan tęskni za swą Panią.

Więc dziewczyny głowa do góry. Popłaczmy, wyżalmy się naszemu Panu a potem tulmy i lejmy łzy szczęścia, że nasz Pan wrócił i znów jesteśmy razem. Za długą rozłąkę może należeć się kara, pamiętajcie surowo karać...

sobota, 2 lipca 2016

Demon

Witajcie

Cóż miałam napisać czemu mój Pan powiedział, że jestem demonem. Jako, że nie jestem w stanie się powstrzymać to napiszę wam cóż takiego zrobiłam.

Z moim Panem wybraliśmy się do kina, na najpóźniejszy możliwy seans, w końcu miało to być zwieńczeniem cudownej randki. Wybraliśmy się na Dzień Niepodległości. Traf chciał, że byliśmy jedynymi ludźmi obecnymi w czasie filmu. Najzabawniejsze jest to, że światła nie zostały zgaszone. Mój drogi Pan poszedł spytać co się stało, wrócił zaśmiewając się w głos, gdyż okazało się, że najnormalniej w świecie operator zasnął. Po zgaszeniu światła rozpoczęliśmy seans.

Film wybrałam ja, czemu? Bo byłam ciekawa jak to przedstawią, w końcu równo 20 lat temu oglądaliśmy pierwszą cześć i nikt nawet nie myślał, że druga część zostanie nakręcona. Film trwał, powolutku dowiadywaliśmy się co ludzie zrobili z nowymi możliwościami, a we mnie zaczęło coś pulsować. Było to rozkoszne pożądanie roznoszące się po moim ciele, za sprawą sprawnym paluszków mego Pana który wykorzystał sytuację braku stanika.

Jak się domyślacie, bądź też nie, skończyło się na pieszczotach połączonych z oglądaniem filmu. No dobrze mam małe wycięcie z filmu i nie wiem co się działo w pewnym momencie ale tylko dlatego, że postanowiłam sprawić aby mój Pan nie był w stanie skupić się na oglądaniu, w końcu oprócz nas na sali nie było nikogo. Dobrałam się jakże ochoczo do męskości mojego Pana za co zostałam nagrodzona mruczeniem, które muszę przyznać, uwielbiam. Jeśli sądzicie, iż mój Pan pozostawił mnie bez pieszczot to się mylicie. Sprawne paluszki wylądowały między moimi nogami, na co wydałam dość głośny jęk rozkoszy.

Pewnie czytacie ten tekst i myślicie "o czym ona bredzi", jednak to fakt. Jestem szalona, totalnie pokręcona ale właśnie taką mój Pan mnie kocha. Nie mam kształtów kobiet z okładek magazynów, jednak nie przeszkadza mi to być sobą, być kochaną i szanowaną. Właśnie przez takie chwile, takie pokrętne myśli mój Pan uważa mnie za demona i boginię w jednym.

Jestem boginią seksu i demonem lubieżności...

piątek, 1 lipca 2016

Rola w związku? Każdy taką ma...

Witajcie.

Związek to taka uparta zmora która łapie nas w najmniej oczekiwanym momencie. Gdy już jesteśmy w jej sidłach zaczyna się gra. Każdy chce być szczęśliwy, kochany, doceniany ale trzeba pamiętać, że w gruncie rzeczy to od nas wiele zależy. Jeśli nasz związek opieramy na szczerości i wzajemnym szacunku połączonym z ogromem miłości, szczyptą szaleństwa i totalnego oddania, mamy mieszankę na niesamowity związek.

Jednak pamiętajmy, że w ciągu dnia jesteśmy kimś innym niż w nocy. Już wyjaśniam o co chodzi. Osobiście ja oraz mój Pan wyznajemy pewną zasadę: w ciągu dnia masz być damą, panią domu i miłością życia, natomiast wieczorem najgorętszą suczą jaką widział świat. Tylko pamiętajcie, że takie macie być TYLKO dla swojego Pana.

Ja jestem ukochaną, największym skarbem, miłością życia, słońcem za dnia i księżycem w nocy, ale ponadto jestem też uległą, pokojówką, osobistym ruchadełkiem, zabawką. Tak widzi mnie mój Pan. Jednak jestem też Panią, damą, wyrafinowaną suką, wredną żmiją, oraz co najważniejsze boginią. Każda z nas ma przypisane role i w specyficzny sposób jest widziana przez swego Pana. Ale czy tylko my to mamy? Czy czasem nie patrzymy na naszych Panów w podobny sposób?

Pan jest Panem, powiernikiem, kochankiem, a przede wszystkim miłością życia za którym tęsknimy nocą i płaczemy za dnia. Jest również podwładnym, psem, zabawką, spełniaczem zachcianek, dogadzaczem, podnóżkiem.

Gdzie w tym wszystkim seks spytacie. Jak to gdzie? Wszędzie! Role istnieją i pozostaną ale najlepiej odgrywać je w łóżku. Raz ty bądź Panią a on twym uległym, bądź wredną suką, wyrafinowaną damą, pokaż czego chcesz. Innym razem daj jemu władze. Nie zapomnijmy oczywiście o ...... PERWERSJI! Bez pieprzności, dziwnych pomysłów, szaleństw itp. niektórzy nie widzą życia. Ja twierdzę, że żyć się da, tylko jest to mało pikantne.

Przyznam się wam, mój Pan porównał mnie ostatnio do demona, podobno sukkub może lizać mi buty. Czemu? Opowiem wam już nie długo.....

czwartek, 30 czerwca 2016

Początek

Witajcie...

Dla niektórych pisanie bloga przychodzi łatwo niczym zapalenie papierosa po dobrym seksie, a dla innych jest jak baaardzo długa gra wstępna. U mnie występowała opcja numer dwa... W końcu mój Pan namówił mnie na stworzenie swojego pierwszego, totalnie zboczonego i nie możliwego bloga. O czym będzie? Hmm o wszystkim. Czasem o życiu, smutkach, radościach ale przede wszystkim o tym co uwielbiam..... czyli seksie. W końcu nie byłby to pamiętnik nimfomanki gdyby temat był inny.

Kiedyś usłyszałam, że jestem bez polotu i finezji, mój Pan słysząc te słowa parsknął śmiechem i stwierdził, że osoba która to mówiła najprawdopodobniej chciała po prostu wbić mi szpileczkę. Osobiście przełknęłam wtedy tą gorzką dla mnie pigułkę i postanowiłam, że już więcej nie usłyszę tych słów.

Powiem wam w sekrecie....... udało mi się :*